Proste stwierdzenie, że alkoholizm jest chorobą jak inne choroby i powinien być leczony, często budzi sprzeciw.
Można się nawet oburzać uważając, że każdy powinien się umieć opanować i mógłby pić normalnie jak inni, gdyby tylko chciał. A jeśli nie chce tym gorzej dla niego. Albo jest złym człowiekiem, zasługującym na potępienie i karę, albo słabeuszem, któremu brakuje silnej woli, godnym tylko lekceważenia i pogardy.
Jeśli w ten sposób myślisz o alkoholikach trudno się dziwić, że budzą u Ciebie niechęć i odrzucenie.
Uzależnienie od alkoholu jest to jednak choroba. Czyli określony stan organizmu i umysłu, który nie jest zależny od woli ani chęci. Alkoholik pije, bo musi, i właśnie ten wewnętrzny przymus to podstawowy objaw jego choroby. Pojawia się ona znacznie wcześniej, nim doprowadzi do przysłowiowego rynsztoka. Jest to długi proces, słabo widoczny dla niewprawnego oka, kiedy choroba niepostrzeżenie ogarnia coraz większą część życia człowieka.
Kiedy człowiek znajduje pełne zadowolenie tylko w butelce. Kiedy butelka sprawia, że czuje się lepszy od innych, dla każdego może to oznaczać zupełnie coś innego: „poczucie pewności siebie, łatwość prowadzenia błyskotliwej rozmowy, poczucie siły, poczucie szczęścia, romantyczny nastrój, uczucie przyjaźni do całego świata”.
Kiedy ktoś po alkoholu ma nastrój, do którego z natury nie jest skłonny, to z pewnością znajduje się na najlepszej drodze do alkoholizmu.
Każdemu, kto pije po to, żeby osiągnąć stan euforii, zagraża niebezpieczeństwo – choroba już go zaatakowała. Pijący przywykł do nienormalnego nastroju zadowolenia, a kiedy zacznie się niż, otrzyma miażdżący cios. Im bardziej pijący szuka nastroju euforii, wielkiego ożywienia, tym częściej będzie cierpiał na depresję. Im więcej wzlotów i upadków, tym więcej przerażających zmian nastrojów, przypominających jazdę diabelskiej kolejki w lunaparku. Alkoholizm jest właśnie taką diabelską kolejką nastrojów i uczuć.
Najgorsze w tej chorobie jest to, że ofiara sądzi, iż może mieć kontrolę nad butelką. W rzeczywistości każdy pijący jest jej niewolnikiem. Nie może przestać pić. Butelka jest jego panem; sądzi, że następny kieliszek zmieni wszystko na lepsze. I wtedy pewnego dnia ledwie może chodzić, jest samotny, stracił zdrowie. A stojąca przed nim butelka śmieje się z niego; jest to uśmiech zwiastujący jej zwycięstwo … i śmierć.