Wbrew powszechnym opiniom, osoba chcąca się leczyć ma duże możliwości.
Pisaliśmy już o leczeniu szpitalnym, psychoterapii, terapii rodzinnej i grupach Anonimowych Alkoholików. Ogólnie można powiedzieć, iż leczenie choroby alkoholowej stawia sobie dwa cele: utrzymanie trzeźwości, czyli bezwzględną abstynencję do końca życia, oraz zmianę sposobu myślenia. Zatrzymajmy się przez chwile na tym ostatnim.
Alkoholowa mentalność określana jest często jako „alkoholowy sposób myślenia”, a o kimś, kto nie pije i przejawia takie myślenie mówi się „pijany na sucho”.
Alkoholik, który przestał pić, a więc wytrzeźwiał fizjologicznie, długo jeszcze myśli, odczuwa i zachowuje się jakby był pod wpływem alkoholu. Sama nieobecność alkoholu w organizmie nie likwiduje automatycznie alkoholowego sposobu myślenia.
Jest to zrozumiale gdy weźmie się pod uwagę fakt, iż lata picia nie tylko zmieniają fizjologie organizmu, ale tez funkcjonowanie emocjonalne i intelektualne. Picie wiąże się też z określonym światopoglądem zdeformowanym alkoholowymi potrzebami i nietrzeźwością. Po wytrzeźwieniu ten sposób myślenia nie zanika, nakładając się na wszystkie dziedziny życia.
Stare myślenie powraca, a alkoholik próbuje funkcjonować w nowej sytuacji w stary sposób, np. stosując ten sam egocentryzm, przejawiając te sama potrzebę dominacji itp. To z kolei może być przyczyną wewnętrznych konfliktów, niepokoju, poczucia izolacji, depresji, a nawet odrodzenia się przymusu picia.
Alkoholowe myślenie jest ściśle związane z rola alkoholu w życiu pijącego. Jest to bardzo ważny i niebezpieczny moment. Z jednej bowiem strony jest to moment gdy alkoholik ma szanse uświadomić sobie przed jakimi wewnętrznymi problemami i konfliktami uciekał w alkohol, a z drugiej, by nie złamać trzeźwości, powinien równolegle pracować nad nowymi sposobami ich rozwiązania.
Początkowym stanom trzeźwości mogą też towarzyszyć reakcje psychofizjologiczne podobne do kaca. „Suchy kac” wraz ze starym sposobem myślenia, jest ogromnym zagrożeniem dla trzeźwości. Posłuchajmy jak opisuje ten stan, jedna z uczestniczek ruchu AA:
„Dokonałam ważnego odkrycia: to, co nazywam pijackim stanem umysłu, jest po prostu częścią mnie samej, jest sposobem radzenia sobie ze światem wówczas, gdy czuje się nieszczęśliwa. Ten depresyjny stan ducha wpływa na mój stosunek do całego dnia. Tak jakbym była pijana, staje się wtedy superwrażliwa i nadmiernie reagująca, pełna poczucia bezwartościowości i bezradności, niczym pionek w rękach innych lub jak niewolnica posłuszna rozkazom z zewnątrz. Ten stan umysłu i ducha jest kolosalna przeszkoda, jest sposobem bycia, któremu ulęgłam i nad którym nie mam kontroli. Myślałam, że spotka mnie nagroda za wytrzeźwienie, a teraz musze się uczyć być sobą. Jestem jaka jestem i nie jest to mile. Czuje się pijana od emocji, tak jakbym miała kaca. Depresja ciąży mi jak kamień. Czuje złość i bezradność, tak samo jak wówczas, gdy piłam. Zawsze myślałam, ze czułam się tak z powodu picia. Teraz widzę, że moja złość jest niezależna od niczego. ”
Przetrwanie tego okresu jest podstawowym celem pomocy oferowanej alkoholikowi przez grupy AA i Kluby abstynenta, które stają się rzeczywistym, silnym środowiskiem ochronnym. Osoba aktywnie uczestnicząca w programie AA uczy się w tym okresie przede wszystkim rozpoznawania w sobie starego, alkoholowego sposobu myślenia. Jest to podstawa, na której ma szanse osiągnąć samokontrole nad tym myśleniem. I jeszcze jeden opis „suchego kaca”:
„Miałem okropne przeżycie, które nazywają „suchym kacem”. Wydawało mi się, że znajduje się w stanie odmiennej świadomości, byłem przerażony i bezwolny. Prowadziłem samochód jak pijany, rozpierało mnie uniesienie. Dokładnie tak samo czułem się, gdy się upijałem. Zderzałem się z rożnymi rzeczami i mogłem się opanować jedynie przechodząc na mityng. Tu nagle wszystko zatrzymywało się w miejscu”.
Takie przeżycia są „normalne” w początkowym okresie trzeźwości. Wzbudzają czasem przerażenie, a to co najbardziej przeraża, to nagle poczucie utraty kontroli. Jednocześnie jednak w stanach „suchego kaca” osoba może tez odczuwać przyjemna euforie, jakby gwałtowne podwyższenie nastroju, bardzo podobne do tego jakie osiągała piciem i oczywiście może pojawić się w tym momencie chęć jego zatrzymania i powrót do alkoholu.
I tu znowu wracamy do niezastąpionej roli AA i Klubów abstynenta. Korzystając z doświadczeń innych, w dyskusjach prowadzonych w otwartej, życzliwej atmosferze alkoholik może mówić o takich problemach i uczyć się nowych sposobów ich opanowywania i ostatecznie „przebudowywać” swoje myślenie na miarę nowych potrzeb i nowego sposobu traktowania siebie, innych i życia w ogóle.
Oczywiście nie jest to łatwe. Uczestnictwo w programie AA jest tylko szansa, natomiast sukces zależy od samego alkoholika. Przełamywanie starej logiki może trwać bardzo długo, a osiągniecie punktu zwrotnego poprzedzają czasem lata walki o… utrzymanie dawnych sposobów myślenia. Tak opisuje to jedna z alkoholiczek:
„Wiedziałam, że jestem alkoholiczka dwa lata przedtem, nim przyszłam na pierwszy mityng AA. Ale jeszcze przez sześć lat próbowałam udowodnić, że to nieprawda. No tak, minęły jeszcze cztery lata od przyjścia do AA, zanim się wreszcie poddałam. Były to okropne lata, ponieważ cala moja energia szła na to, żeby udowodnić sobie i innym, ze nie jestem alkoholiczka. Piłam tylko „towarzysko” i chciałam wszystkich o tym przekonać. Piłam codziennie, spędzając w barze po kilka godzin, bo wyglądało to bardziej towarzysko, ale z nikim nie rozmawiałam. Ludziom, którzy do mnie zagadywali, mówiłam żeby dali mi spokój; przyszłam tutaj pić! Pewnego dnia wszystko runęło i już nie mogłam więcej udawać”
Punkt zwrotny jest związany z osiągnięciem takiego stanu świadomości, w którym osoba zdająca sobie sprawę z istnienia i roli alkoholowego myślenia odzyskuje poczucie kontroli nad własnymi impulsami poprzez nowe sposoby zachowania. Początkowo chodzi tylko o to, by zastąpić akt sięgania po kieliszek czymś innym.
„Próbowałem zachować trzeźwość, myśląc o tym bez przerwy. Wydawało mi się, że wystarczy sobie powiedzieć, że nie będę pił i już. Ale po chwili to nie pomagało. Rozum mówił, że nie mogę pić, a ręka podnosiła kieliszek.(…)
Kiedyś, gdy czułem, że tracę kontrolę, natychmiast szukałem pretekstu, żeby się napić. Teraz, gdy jestem trzeźwy, tę przestrzeń wypełnia niepokój. Zamiast szukać sposobów ucieczki w alkohol, wypełniam tę przestrzeń telefonowaniem, mityngami, czytaniem, lub nawet spaniem. ”
Z czasem uczenie się nowych zachowań ma szansę przejść w trzeźwe myślenie przed działaniem, a wiec w świadomą kontrolę.