Czy trzeba odwagi, żeby przestać pić ?

Czy trzeba odwagi, żeby przestać pić ?

 

Czy nie uzbrojony człowiek, który wchodzi do bandyckiej meliny, musi być odważny? Czy wymaga odwagi, by po trzydziestu latach inwalida odłożył laskę i zszedł bez pomocy po schodach? Czy trzeba odwagi, aby powiedzieć najbliższym przyjaciołom: „Cierpię na chorobę, która nazywa się alkoholizmem”?

Na Boga, ile trzeba odwagi, żeby przestać pić, nawet wtedy, kiedy człowiek zdaje sobie sprawę, że w ten sposób ratuje swoje życie!

Wymaga to więcej odwagi niż skok do głębokiej wody, żeby wyratować tonące dziecko. Bo to czynimy instynktownie, pod wpływem impulsu. Ale kiedy się rzuca alkohol, trzeba zrezygnować z fundamentu i znanego od lat stylu życia. Wymaga to tyle odwagi, ile wykazać musi farmer, który przenosi się do dużego miasta i wie, że nigdy nie wróci do swoich pól. Wymaga to tyle odwagi, co zrezygnowanie ze stałej, znanej od dwudziestu pięciu lat pracy i przejście do  zupełnie nowego zawodu. Wymaga to odwagi spartańskiego wojownika. Tylko mocny człowiek może powiedzieć: „Idę naprzód, wszystko jedno, co mnie czeka, dobre czy złe”.

Dodajcie odwagę żołnierza do odwagi boksera walczącego o tytuł mistrzowski, polityka, który zakłada nową partię i człowieka, który się decyduje na rozpoczęcie nowego życia. Zsumujcie to wszystko razem, a będziecie mieli pojęcie o odwadze, jaka trzeba mieć, żeby wyrzec się alkoholu, siły tak potężnej, że zdominowała wiele ras i cywilizacji.

Powiedzcie poecie, że nigdy nie będzie mógł snuć marzeń, historykowi, że nigdy nie będzie mógł badać przeszłości, mechanikowi samochodowemu, że nigdy więcej nie weźmie do ręki swoich narzędzi. Alkoholik, który rzuca picie, jest człowiekiem o sile i odwadze przekraczającej wszelkie wyobrażenie. Chwali się palaczy za to, że zrezygnowali palenia. Ale tonie to samo. Papieros też zmienia nastrój, daje odprężenie, ale nie pobudza.

Ujmijmy to w ten sposób. Alkoholik odczuwa ból – zarówno fizyczny jak i umysłowy. I wie, że może liczyć na to, że alkohol uwolni go od tego bólu na czas nieokreślony, że zmieni jego osobowość. A teraz ma porzucić ten środek kojący ból. Beż żadnego podtrzymania musi stanąć twarzą w twarz z codziennością. Nagle musi się obnażyć, wystawić na ciosy.

Należy żywić głęboki podziw dla leczącego się alkoholika. To osobowość o wielkiej sile. Takiego alkoholika trzeba podziwiać o wiele bardziej niż tych, którzy nigdy nie walczyli z tą chorobą. Jest bowiem człowiekiem, który zrzucił żelazne jarzmo i łańcuchy niewyobrażalnie trudne do zerwania.

Brak możliwości komentowania