Teoria wyuczonej bezradności, Aby chciało się chcieć

Pracując z kobietami doznającymi przemocy wciąż na nowo odkry­wam różnorakie oblicza nadziei… Słyszę: w mojej sytuacji naprawdę nic nie można zrobić, nikt i nic mi nie pomoże. A za moment: może jeszcze nie wszystko jest stracone, może on zrozumie, może stanie się cud. Silne przekonanie o swojej niemocy, przeplatane równie mocną nadzieją na zmianę swojego partnera jest zadziwia­jące. Jak to zrozumieć, wyjaśnić?

Pomocna w tym może okazać się teo­ria wyuczonej bezradności, sformuło­wana przez amerykańskiego psycholo­ga Marina Seligmana. Przez wiele lat pracował on nad wyjaśnieniem genezy powstawania bierności i rezygnacji. Po­jęcie wyuczonej bezradności sformuło­wał opierając się na wynikach licznych eksperymentów przeprowadzonych na zwierzętach (badał u psów zdolność unikania wstrząsów elektrycznych w powtarzających się próbach). Więk­szość zwierząt szybko uczyła się tej umiejętności, przeskakując do innej klatki. Jednak te psy, które w poprzed­nich próbach wyuczono, że nie można uciec od wstrząsu, były całkowicie bez­radne, nawet wtedy, gdy taka możliwość się pojawiła, nie szukały wyjścia i nawet gdy przypadkiem je znalazły, wracały do klatki, gdzie otrzymywały wstrząs.

Człowiek na początku życia jest zu­pełnie bezradny. Noworodek reaguje na wszystko odruchowo, płacze, kiedy czu­je ból i niewygodę. Od niemowlęctwa do starości człowiek stara się zdobyć wpływ i kontrolę nad sobą i swoim życiem.

Bezradność jest stanem, w którym nic z tego, co robimy, nie ma wpływu na to, co się nam przydarza. Kontrola to umiejętność wpływania na rzeczywi­stość poprzez świadome działanie, czy­li przeciwieństwo bezradności. Jeśli po­trzeby maleńkiego dziecka są zaspoka­jane choćby w minimalnym stopniu, to kolejne lata są okresem zmniejszania bezradności i uzyskiwania coraz więk­szego wpływu i kontroli nad swoim ży­ciem. Bywają fakty i wydarzenia, na któ­re nie mamy wpływu: kolor naszych oczu, odziedziczone zdolności (lub też ich brak) czy też klęski żywiołowe. Ist­nieje jednak rozległy obszar działań, nad którym możemy zdobywać kontrolę lub… zostawić ją innym czy losowi i w którym możemy w większym lub mniejszym stopniu dokonywać wyboru. Jeśli uznamy, że na nic nie mamy wpły­wu, to niedaleka droga dzieli nas od de­presji.

Prawie każdy z nas czuje się bezradny, gdy spotka go niepowodzenie, nieszczę­ście, na które nie ma wpływu. Jest nam wtedy smutno, w niczym nie potrafimy dojrzeć sensu, nic nam się nie chce. Nie­którzy potrzebują niewiele czasu, aby wziąć się w garść. Inni natomiast pozo­stają bezradni przez dłuższy okres. Na czym polega różnica? Odpowiedź może wydać się banalna… To brak nadziei de­cyduje o tym, że czujemy się bezradni. Zazwyczaj osoby, które straciły nadzieję, rozpatrują swoje niepowodzenia jako coś stałego (Już zawsze tak będzie) i o uni­wersalnym zasięgu (To kładzie cień na wszystkie aspekty mojego życia). Osoby, które mają nadzieję, swoje porażki okre­ślają jako krótkotrwałe i nie przenoszą ich na inne dziedziny życia (To wina oko­liczności, za jakiś czas sytuacja się zmieni, ży­cie nie kończy się na tym). Sposób, w jaki wyjaśniamy niepowodzenia, określa, czy stajemy się bezradni, czy też traktując swoje niepowodzenia jako chwilowe, mobilizujemy się do większej aktywno­ści. Ścisłe określenie przyczyny porażki i uświadomienie sobie jej ograniczenia czasowego minimalizuje, a nawet usuwa poczucie bezradności.

Syndrom wyuczonej bezradności.

Wyuczona bezradność jest podda­niem się, zaprzestaniem działania, któ­re wynika z przekonania, że cokolwiek się zrobi, nie będzie miało żadnego znaczenia.

Leonora Walker, badając przez wiele lat zachowanie kobiet – ofiar przemocy w rodzinie, wykazała, że nie zawsze go­dziły się na złe traktowanie ze strony partnera. Na początku, gdy pojawiły się akty przemocy, podejmowały różne działania mające wpłynąć na zmianę sy­tuacji (?od prośby do groźby?). Dopiero gdy nabierały przekonania o niesku­teczności swoich zabiegów, rodziło się w nich poczucie bezradności. Ofiara uczy się bezradności, gdy spostrzega, że nie ma związku między jej zachowa­niem a atakami agresji ze strony partnera. Cokolwiek by zrobiła, nie da jej to gwarancji bezpieczeństwa, nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć. Ofiary często mówią: nic nie było w stanie go za­dowolić, zawsze znalazł się dowód na moją nieporadność czy głupotę. Uczą się, że wszystkie podejmowane przez nie dzia­łania są nieefektywne, nie mają żadnego sensu.

Wyuczona bezradność to jeden z podstawowych objawów występują­cych u osób doznających przemocy.

Skutki wyuczonej bezradności

  • Deficyty poznawcze – polegają na uogólnionym przekonaniu, iż nie ma takich sytuacji, w których możliwy jest wpływ na bieg wydarzeń.
  • Deficyty motywacyjne – osoba za­chowuje się biernie, jest zrezygnowana, nie podejmuje żadnych działań, aby zmienić swoją sytuację.
  • Deficyty emocjonalne – przeżywa­nie stanów apatii, lęku, depresji, uczucia zmęczenia, niekompetencji i wrogości.

Geneza wyuczonej bezradności

Wyuczona bezradność ofiar rozwija się na skutek ich życiowych doświad­czeń. Jest to proces długotrwały, jego korzenie mogą sięgać do doświadczeń z okresu dzieciństwa. Leonora Walker ustaliła listę czynników wysokiego ryzy­ka rozwoju wyuczonej bezradności.

Są to:

  1. Doświadczenia z dzieciństwa:
  • przemoc fizyczna;
  • napaść seksualna lub molestowa­nie;
  • sytuacje traumatyczne lub też inne czynniki wpływające na dysfunk­cjonalność rodziny (śmierć lub rozwód rodziców, alkoholizm, przewlekła choroba bliskich itp.);
  • kłopoty w nauce;
  • problemy zdrowotne.
  1. Doświadczenia wyniesione ze związków w życiu dorosłym:
  • przemoc (istotny jest czas trwania, rodzaj i częstość przemocy);
  • patologiczna zazdrość;
  • gwałt, przymuszanie do nieakcep­towanych form współżycia seksu­alnego, groźby pozbawienia życia;

Suma niekorzystnych doświadczeń odgrywa istotną rolę zarówno w po­wstaniu, jak i dynamice ujawnienia się syndromu wyuczonej bezradności. Im więcej traumatycznych wydarzeń w ży­ciu człowieka, tym większe prawdopo­dobieństwo, że będzie on przekonany o swojej bezradności w różnych innych sytuacjach, na które mógłby wpłynąć.

Jak pomagać w wychodzeniu z wyuczonej bezradności?

Skutki wyuczonej bezradności niweluje stopniowe odzyskiwanie przez ofia­rę kontroli nad swoją osobą i swoim ży­ciem. Głównym celem terapii jest zatem odzyskanie wiary w skuteczność swoich działań poprzez zmianę sposobu wyja­śniania przez ofiarę przyczyn swoich porażek, a także sukcesów. Istotna jest też praca nad ukształtowaniem pozy­tywnego wizerunku własnej osoby i kompetencji.

Osoby, które cierpią na wyuczoną bezradność, często wykazują braki w sferze umiejętności społecznych. Nie potrafią rozpocząć rozmowy, mówić o sprawach osobistych, wyrażać swoich opinii, przyjmować krytyki ze strony in­nych ludzi. Trening umiejętności spo­łecznych jest pomocny w radzeniu sobie z własną bezradnością. Uczy on nowych sposobów zachowania, które poprawia­ją relacje z innymi ludźmi. Ważne jest, by klientki trenowały też swoją stanow­czość i konsekwencję – ćwiczą stanow­cze zachowanie wobec terapeuty, który wciela się raz w rolę agresywnego męża, a raz w rolę partnera, który żałuje swo­jego postępowania i prosi o przebacze­nie. Uczą się wyrażać swoje zdanie i sta­wiać osobiste granice.

W czasie terapii klientki powinny re­alizować niezbyt trudne zadania, tak by mogły odnosić sukcesy (np. pójście do fryzjera, lekarza, zakup prezentu dla sie­bie, spotkanie z przyjaciółką itp.). Każ­dy sukces warto wspierać i nagradzać. To przywraca zazwyczaj chęć do aktyw­nego działania i robienia planów na przyszłość. Ustalając zadania pamiętaj­my, że w tej sytuacji ważny jest sukces, a nie stopień trudności zadania.

Przy okazji formułowania zadań klientki mogą również trenować podej­mowanie decyzji, z czym osoby doznają­ce przemocy mają duże trudności. Trudno im podejmować decyzje nawet w błahych sprawach. Nauczyły się, że każdy wybór jest zły, każda decyzja nie­sie za sobą surową karę, dlatego wolą nie podejmować żadnych wysiłków. Pracę w tym obszarze należy rozpocząć od po­dejmowania wyborów w mało istotnych sprawach (np. czy napiję się kawy, czy herbaty, czy usiądę w tym miejscu, czy w innym, czy pójdę tą, czy inną drogą itp.). Gdy klientki zaczną bez trudu po­dejmować decyzje w prostych sprawach, wówczas będą mogły się zmierzyć z po­ważniejszymi problemami.

Bez uświadomienia czynników, które spowodowały bezradność praca nad przezwyciężeniem syndromu wyuczo­nej bezradności nie rokuje powodzenia. Skuteczna terapia powinna pozwolić klientkom w sposób samodzielny usta­lać swoje cele, potrzeby, decyzje oraz pla­nować efektywne strategie ich realizo­wania.

Sylwia Kluczyńska, psycholog,

Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie, Warszawa

Przedruk z ?Niebieska Linia? nr5/99

Brak możliwości komentowania